Tradycja sportów zimowych w Zakopanem cz. I

Tradycja sportów zimowych w Zakopanem cz. I

Narty były początkowo używane jako narzędzie do przemieszczania się. Na długo przed tym, jak stały się dyscypliną sportową z jednej, masową zimową rozrywką z drugiej strony. Pierwsze wzmianki o ludziach przemieszczających się na drewnianych deskach pochodzą ze średniowiecza. I mowa tutaj wyłącznie o Europie, bo podobno na innych kontynentach były znane już kilka tysięcy lat temu. Jednak wróćmy do naszego, polskiego kontekstu. Pomimo, że Zakopane nazywane jest polską stolicą sportów zimowych, kolebką narciarstwa jest Lwów. To stamtąd do Zakopanego przyjechali pionierzy tej pięknej dyscypliny. Za ojca narciarstwa uznawany jest Stanisław Barabasz, który w 1888 r. zakłada jesionowe narty, wykonane specjalnie dla niego przez stolarza Teodora Poliwkę. Ma to miejsce w okolicach Cieklina, koło Jasła. Następnie przywozi niespotykany sprzęt do Zakopanego. W 1894 r. z Janem Fischerem udają się do Czarnego Stawu Gąsienicowego i wspólnie zjeżdżają do Kuźnic. To jedna z pierwszych narciarskich wypraw w Tatrach. Na początku XX wieku powstaje Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego, odbywają się pierwsze kursy i zawody narciarskie (1910 r. na Kalatówkach). Wyczynem w tych czasach jest brawurowy zjazd z Kościelca Mariusza Zaruskiego i Stanisława Zdyba w 1911 r. Wydarzenie zapoczątkowuje narciarstwo ekstremalne. Żelaźni ludzie na drewnianych nartach podejmują się na odkrywczych wypraw – trudnych i wymagających. Wszystko z miłości do Tatr i nart. Zdobywają szczyty podczas tzw. wyryp (kilkunasto-godzinnych przepraw przez szereg szczytów i przełęczy – ideę zaimplementował Józef Opcio Oppenheim, narciarz, taternik, wieloletni naczelnik TOPR). Pierwsze „deski” mają ponad 2 m długości, metalowe wiązania i zapięcia, a do podtrzymywania równowagi i hamowania służy długi, bambusowy kij. Na znacznie mniejszą skalę, ale prawie od samego początku kobiety również zakładają narty. Pierwsze szlaki przetarte…

XX-lecie międzywojenne – narodziny narciarskiego dziedzictwa

Po I Wojnie Światowej, każda miejscowość o statusie uzdrowiska, musi zagospodarować tereny przeznaczone na sport i rekreację. W 1921 r. wybudowana jest pierwsza skocznia w dolinie Jaworzynki, gdzie w tym samym roku odbywają się Mistrzostwa Polski. Konstrukcja nie pozwala jednak na dłuższe skoki, dlatego szybko idzie w odstawkę. W związku z wcześniej wspomnianym rozporządzeniem, w 1925 r. nad miastem wzrasta wszystkim znana Wielka Krokiew projektu inż. Karola Stryjeńskiego. W ciągu dekady powstają też niewielkie lodowiska, małe skocznie i liczne trasy biegowe. W 1919 r. zostaje założony Polski Związek Narciarski, a w 1929 r. odbywają się pierwsze „polskie” Mistrzostwa Świata. Dziś większość terenów gdzie przebiegały trasy biegowe MŚ FIS jest tak szczelnie zabudowana, że trudno wyobrazić sobie by jakikolwiek bieg mógł się tam odbyć. Jedną z najważniejszych legend tamtego okresu jest Stanisław Marusarz – przedwojenny i powojenny olimpijczyk. To chyba pierwszy polski sportowiec, którego imieniem jeszcze za życia nazwano obiekt sportowy – Wielką Krokiew (chociaż dopiero 1989 r.). Źródła podają, że kiedy miał 15 lat, korzystając z przerwy w zawodach Mistrzostw Świata, skoczył bez numeru startowego i poszybował ponad 50 m. Trzy lata później już oficjalnie reprezentował kraj na igrzyskach olimpijskich w Lake Placid. Kiedy w 1962 r. odbywały się kolejne MŚ w Zakopanem, Marusarz był już za stary żeby w nich startować. Co oczywiście nie powstrzymało go przed skokiem. Wykonał wtedy honorowy lot otwarcia liczący (podobno) 76 metrów. Stanisław nie był jedynym utalentowanym w sportach zimowych członkiem rodziny Marusarzów. Jako dziecko, razem z siostrą, Heleną Marusarzówną, chodzili do starego przewodnika tatrzańskiego, który opowiadał im podhalańskie legendy o zbójnickich skarbach. Pewnego razu dziewczynka zapytana o to, co by zrobiła ze znalezionym złotem, bez namysłu odpowiedziała, że kupiłaby sobie narty. Rodzeństwo miało wspólną pasję. Helena już jako dziecko startowała w zawodach organizowanych przez Kornela Makuszyńskiego. Do wybuchu II Wojny Światowej wywalczyła 7 mistrzostw Polski i była najlepszą polską narciarką (jeździła na nartach z drewna hikorowego pochodzących z zakopiańskiej wytwórni Stanisława Zubka). I być może zdobyłaby tytuł mistrzyni świata, na co miała duże szanse, gdyby nie niefortunny wypadek na Hali Goryczkowej, kiedy nie wyhamowała i nabawiła się kontuzji uniemożliwiającej start w MŚ FIS w 1939 r. O czym warto nadmienić, w czasie wojny Stanisław i Helena zaangażowali się w ruch oporu jako kurierzy.

Poza sukcesami polskich zawodników, w latach 30-tych słynne stały się pochody do dziś już nieistniejącego schroniska na Hali Pysznej im. Władysława Strzeleckiego w Tatrach Zachodnich. Było to jedno z ulubionych miejsc zakopiańskiej kompanii. Świadectwem tamtejszej atmosfery jest księga pamiątkowa, z której chętnie korzystali ówcześni goście. Na pierwszej stronie znajdujemy zapis „Uprasza się P.T. turystów o umieszczanie w księdze swych uwag, rysunków, itp. na możliwym poziomie literackim, artystycznym. Uprasza się również nie wydzierać kartek”. Można uznać, że większość narciarzy stosowała się do tej dyrektywy. Twórczość „schroniskowych poetów”, zarówno wierszyki ośmieszające kolegów jak i rysunki, zachowały się w archiwum SN PTT.

Milowym krokiem, umacniającym pozycję Zakopanego na zimowej mapie Polski, było pojawienie się pierwszej w kraju kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Konstrukcja została wybudowana na przełomie 1935/1936 r. w rekordowym tempie 7 miesięcy. Nad przedsięwzięciem, w szczytowym momencie, pracowało około 1000 robotników. Było to prawdziwe osiągnięcie techniki – wagony mieszczące po 33 pasażerów mogły przewozić w każdym kierunku do 180 osób na godzinę. Było to jednak udogodnienie dla nielicznych, gdyż bilet kosztował 8zł, co na tamte czasy było bardzo dużą kwotą. Następnie w 1938 r. została otwarta kolej terenowo-liniowa na Gubałówce oraz w 1939 r. wyciąg saniowy w Kotle Gąsienicowym. W tym samym roku odbyły się II w Polsce MŚ FIS.

I tak II Wojna Światowa zamyka poniekąd historię dwóch „pokoleń” prekursorów narciarstwa. Zaruskiego, Lesieckiego, Lorii, Bednarskiego, Oppenheima, Stupkówny, Zubka, Schielego i wielu innych. Czasy, kiedy z ekscytacją mówiło się o pierwszych wejściach, zjazdach, przejściach i podejściach. Przecieranie szlaków każdorazowo urastało do rangi wyczynu, i być może tak właśnie należy patrzeć na osiągnięcia tatrzańskich zapaleńców. Było ich kilkunastu, może kilkudziesięciu w szczytowym okresie.

Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego.